Jak już zapewne wszystkim wiadomo, od 3 marca anno Domini 2014 poszerzono nam strefę płatnego parkowania o Stare Podgórze, Grzegórzki, Krowodrzę i część Zwierzyńca. Radni po raz kolejny postanowili się pochylić nad losem prześladowanych przez kierowców Krakowian. Uzasadnieniem tego posunięcia nie jest w żadnym razie chęć podreperowania budżetu miasta, ale jedynie „wypychanie komunikacji samochodowej poza ścisłe centrum Krakowa”. Wyszło oczywiście znakomicie. Prości, skromni radni, co to dla Krakowian zrobią dosłownie wszystko, i tym razem nie zawiedli: dzięki ich decyzji będziemy cieszyć się krystalicznie czystym powietrzem niczym w Dusznikach Zdroju.
Ktoś może jednak powiedzieć, że się przyczepiam. Przecież w wielu metropoliach europejskich i innych również nakładane są ograniczenia na poruszanie się samochodami prywatnymi w centralnych strefach miast. Zgoda, natomiast jest pewne „ale”. Jak zwykle, diabeł tkwi w szczegółach, a w zasadzie w logice postępowania, z którą naszym genialnym urzędnikom jakoś nie po drodze. A więc, przed wprowadzeniem poszerzonych stref płatnego parkowania bądź zakazu wjazdu, inne metropolie najpierw wybudowały parkingi i infrastrukturę, która umożliwiła pozostawienie kierowcom swoich pojazdów w odpowiednich miejscach i dojazd do ścisłego centrum miasta. Natomiast u nas urzędnicy uchwalili prawo w ogóle nie przejmując się jego konsekwencjami.
Czy ktokolwiek pomyślał o stworzeniu infrastruktury parkingowej? Nic mi o tym nie wiadomo. Nie widziałem zakrojonych na szeroką (ani nawet na wąską...) skalę prac budowlanych dotyczących nowych parkingów. No to może w takim razie komunikacja miejska została usprawniona? Jakoś nie zauważyłem większej częstotliwości przejazdów autobusów i tramwajów, ani też zmian w rozkładach jazdy. Gdyby radnym rzeczywiście chodziło o nasze dobro, to od biedy można by wyasygnować środki na poczet przyszłych dochodów z dodatkowych parkomatów (oszacowanie wielkości takich dochodów to zadanie z matematyki na poziomie liceum) i przeznaczyć je na poprawę działania sieci komunikacyjnej. Ale jak na razie, nic o tym nie słychać... Jak mawiają Rosjanie: „Tisze jediesz, dalsze budiesz”!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz