Wiele osób twierdzi, że tytułowe powiedzenie jest przesądem. Osobiście wychodzę z innego założenia, raz – że mam szacunek do przeszłych pokoleń, a dwa – gdyż nie widzę podstaw, dla których miałbym traktować własnych przodków jak skończonych kretynów. Moim zdaniem, skodyfikowali oni pewne zasady czy też obserwowane zależności za pomocą takich stwierdzeń jak powyższe, które obecnie jawią się jako na w pół bezsensowne, na w pół magiczno-mistyczne. Natomiast nie wolno nam takich kwestii postrzegać nie biorąc pod uwagę kontekstu historycznego. Nie możemy również traktować wszystkich tego typu porzekadeł jako idiotyzmów tylko dlatego, że nie umiemy znaleźć w nich sensu i racjonalnego wyjaśnienia.
Tłumaczy się czasem, że powiedzenie to dotyczy w ogólności czarnych kotów, które w dawnych czasach były ponoć postrzegane jako zwierzęta „magiczne”, obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami i mocami. Wątpię jednak, aby tamtejsi ludzie, na co dzień przecież z takimi kotami przebywający, nie zauważyli, że kolor sierści kota nie determinuje jego charakteru ani zdolności.
Dlaczego akurat przebiegający drogę, a nie na przykład przebiegający podwórze? Czy magiczna moc czarnego kota objawiała się jedynie w pobliżu gościńca? Jeśli było to stworzenie magiczne, to jego moc powinna być niezależna od miejsca. Przecież inne artefakty magiczne działały w każdym miejscu o dowolnym czasie (np. miotła czarownicy). Czyżby kot był tutaj wyjątkiem?
Próbując racjonalnie wytłumaczyć sobie to zjawisko, zastanówmy się, w jaki sposób przebiegający przez drogę czarny kot mógł rzeczywiście spowodować nieszczęście? Z definicji musi mieć to związek z kolorem sierści, gdyż inne koty nieszczęścia na ludzi w takiej sytuacji nie sprowadzały. No dobrze, ale kiedy czarna sierść kota może mieć większe znaczenie niż inne jej kolory? Wydaje się, że największe ma w nocy, kiedy taki kot jest w zasadzie niewidoczny. Spróbujmy teraz odpowiedzieć sobie na pytanie, co się w takim razie stanie, kiedy czarny kot przebiegnie drogę w nocy? Dzisiaj po prostu wciskamy mocno hamulec w naszym samochodzie, włącza się ABS i inne systemy wspomagania hamowania i z reguły cali i zdrowi wychodzimy (łącznie z kiciusiem) z takiej sytuacji. Natomiast w dawnych czasach czarny kot przebiegający drogę straszył ludzi, ale i płoszył konie. A jest to fakt dość znany, że spłoszony koń to rzeczywiście duże nieszczęście. Zarówno koń wierzchowy, jak i pociągowy. Mógł ponieść bądź zrzucić jeźdźca, albo przewrócić czy zniszczyć wóz, na którym przewożono wszelakie dobra.
Wyżej opisane zdarzenia zapewne prowadziły do poważnych negatywnych konsekwencji, zarówno dla osób, jak i dla mienia. A czarny kot był z nimi utożsamiany. Zapewne więc stąd wzięło się powiedzenie, że czarny kot przebiegający drogę jest zwiastunem nieszczęścia.
Tłumaczy się czasem, że powiedzenie to dotyczy w ogólności czarnych kotów, które w dawnych czasach były ponoć postrzegane jako zwierzęta „magiczne”, obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami i mocami. Wątpię jednak, aby tamtejsi ludzie, na co dzień przecież z takimi kotami przebywający, nie zauważyli, że kolor sierści kota nie determinuje jego charakteru ani zdolności.
Dlaczego akurat przebiegający drogę, a nie na przykład przebiegający podwórze? Czy magiczna moc czarnego kota objawiała się jedynie w pobliżu gościńca? Jeśli było to stworzenie magiczne, to jego moc powinna być niezależna od miejsca. Przecież inne artefakty magiczne działały w każdym miejscu o dowolnym czasie (np. miotła czarownicy). Czyżby kot był tutaj wyjątkiem?
Próbując racjonalnie wytłumaczyć sobie to zjawisko, zastanówmy się, w jaki sposób przebiegający przez drogę czarny kot mógł rzeczywiście spowodować nieszczęście? Z definicji musi mieć to związek z kolorem sierści, gdyż inne koty nieszczęścia na ludzi w takiej sytuacji nie sprowadzały. No dobrze, ale kiedy czarna sierść kota może mieć większe znaczenie niż inne jej kolory? Wydaje się, że największe ma w nocy, kiedy taki kot jest w zasadzie niewidoczny. Spróbujmy teraz odpowiedzieć sobie na pytanie, co się w takim razie stanie, kiedy czarny kot przebiegnie drogę w nocy? Dzisiaj po prostu wciskamy mocno hamulec w naszym samochodzie, włącza się ABS i inne systemy wspomagania hamowania i z reguły cali i zdrowi wychodzimy (łącznie z kiciusiem) z takiej sytuacji. Natomiast w dawnych czasach czarny kot przebiegający drogę straszył ludzi, ale i płoszył konie. A jest to fakt dość znany, że spłoszony koń to rzeczywiście duże nieszczęście. Zarówno koń wierzchowy, jak i pociągowy. Mógł ponieść bądź zrzucić jeźdźca, albo przewrócić czy zniszczyć wóz, na którym przewożono wszelakie dobra.
Wyżej opisane zdarzenia zapewne prowadziły do poważnych negatywnych konsekwencji, zarówno dla osób, jak i dla mienia. A czarny kot był z nimi utożsamiany. Zapewne więc stąd wzięło się powiedzenie, że czarny kot przebiegający drogę jest zwiastunem nieszczęścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz