Ponieważ lubię zarówno sposób pisania, jak i myślenia Wiktora Suworowa (a właściwie to Władimira B. Riezuna, nota bene dość ciekawe nazwisko jak na pół-Ukraińca...), więc zaczytuję się, choć nie bezkrytycznie, w jego książkach oraz szukam jak najwięcej informacji o nim za pomocą wszystkich dostępnych kanałów. I oto na portalu WP znalazłem taki oto wywiad:
Wiktor Suworow dla WP: gdyby nie było stanu wojennego, armia radziecka weszłaby do Polski
Delikatnie mówiąc, zbiło mnie to z tropu, gdyż — jak do tej pory — nie znalazłem aż tak olbrzymich nieścisłości w myśleniu Suworowa. W skrócie, przy założeniu, że nie ma tu żadnej manipulacji, wygłasza on w tym wywiadzie tezę, że gdyby Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego, Armia Radziecka wkroczyłaby do Polski tak samo, jak wcześniej na Węgry w 1956 roku czy do Czechosłowacji w 1968 roku. (Zasadniczo to nawet nie musiałaby wkraczać, bo przecież stacjonowała u nas w dość sporych ilościach jako Północna Grupa Wojsk Armii Radzieckiej.) Tak więc wynika z tej wypowiedzi, że Jaruzelski „uratował” Polskę przed interwencją ZSRR. Czyli logicznie rzecz biorąc, powinno się go traktować jako bohatera.
Porównajmy teraz tę opinię ze słowem pisanym, a konkretnie pisanym w książce bohatera tego posta „Alfabet Suworowa” wydanej przez Dom Wydawniczy Rebis w 2014 roku. Na stronie 96 pod hasłem „Jaruzelski” autor napisał:
Zatem należałoby zadać pytanie Wiktorowi Suworowowi, którą z tych wersję mamy traktować jako jego oficjalną opinię w tej kwestii?
[1] I jeszcze coś gwoli ścisłości na temat słów „Armia polska zrobi to samo, co w 1939 roku. Czyli będzie się biła”. Otóż z armia polska z Armią Czerwoną praktycznie się nie biła. Stawiała opór, ale nie było regularnej wojny obronnej. Stało się tak ze względu na dyrektywę ogólną Marszałka Rydza-Śmigłego z 17 września 1939 roku:
Wiktor Suworow dla WP: gdyby nie było stanu wojennego, armia radziecka weszłaby do Polski
Delikatnie mówiąc, zbiło mnie to z tropu, gdyż — jak do tej pory — nie znalazłem aż tak olbrzymich nieścisłości w myśleniu Suworowa. W skrócie, przy założeniu, że nie ma tu żadnej manipulacji, wygłasza on w tym wywiadzie tezę, że gdyby Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego, Armia Radziecka wkroczyłaby do Polski tak samo, jak wcześniej na Węgry w 1956 roku czy do Czechosłowacji w 1968 roku. (Zasadniczo to nawet nie musiałaby wkraczać, bo przecież stacjonowała u nas w dość sporych ilościach jako Północna Grupa Wojsk Armii Radzieckiej.) Tak więc wynika z tej wypowiedzi, że Jaruzelski „uratował” Polskę przed interwencją ZSRR. Czyli logicznie rzecz biorąc, powinno się go traktować jako bohatera.
Porównajmy teraz tę opinię ze słowem pisanym, a konkretnie pisanym w książce bohatera tego posta „Alfabet Suworowa” wydanej przez Dom Wydawniczy Rebis w 2014 roku. Na stronie 96 pod hasłem „Jaruzelski” autor napisał:
Ten człowiek służył w tej samej armii, co pułkownik Ryszard Kukliński, a wybrał zupełnie inną drogę. Drogę hańby. Był to wielki oportunista i zdrajca Rzeczypospolitej.[...] Historia powtórzyła się w 1980 roku, gdy w Polsce wybuchł festiwal Solidarności. Sowieckie politbiuro zapytało wówczas szefa GRU: „Jak zachowa się polska armia, jeśli podejmiemy interwencję zbrojną?”[1]. Odpowiedź znów była krótka: „Armia polska zrobi to samo, co w 1939 roku. Czyli będzie się biła”. [...] Był to jeden z powodów, że Moskwa zrezygnowała z jakiejkolwiek myśli o interwencji w Polsce. [...] Na nurtujące Polaków pytanie „Weszliby czy nie weszli” Wiktor Suworow odpowiada: „Nie weszliby”. Ryzyko było zbyt duże.Powyższego cytatu nie ma sensu komentować, bo mówi on sam za siebie.
Zatem należałoby zadać pytanie Wiktorowi Suworowowi, którą z tych wersję mamy traktować jako jego oficjalną opinię w tej kwestii?
[1] I jeszcze coś gwoli ścisłości na temat słów „Armia polska zrobi to samo, co w 1939 roku. Czyli będzie się biła”. Otóż z armia polska z Armią Czerwoną praktycznie się nie biła. Stawiała opór, ale nie było regularnej wojny obronnej. Stało się tak ze względu na dyrektywę ogólną Marszałka Rydza-Śmigłego z 17 września 1939 roku:
Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz